Hated that you smoke, but I lit cigarettes for you
Told me I was crazy until I believed it too
But it's all lies, I can believe anything
I could fly high, I could dream up any dream
I could say bye, leave behind everything
And keep what you took from me
Cieszę się bardzo, że panna Briggs nie kazała mi długo czekać na swoją drugą płytę, albowiem po pierwszej miałem niedosyt i chciałem więcej. Nowe wydawnictwo co prawda dłuższe nie jest, ale dostarcza wszystko co najlepsze w twórczości Bishop Briggs.
Jeśli chodzi o styl to nie ma na "CHAMPION“ wielkich zmian. Energetyczny i ekspresyjny wokal McLaughlin komplementuje muzyka. Muzyka rytmiczna, bez specjalnych udziwnień, osadzona w popie, ale czerpiąca z różnych styli, do której bujanie stopą nie będzie problemem. Jeśli słyszeliście "Church of scars" to nie będziecie ani zaskoczeni, ani zawiedzeni (zakładając oczywiście, że poprzedni album przypadł Wam do gustu).
Na nowym krążku artystka rozprawia się z rozpadem jej związku. Nie robi tego jednak w taki sposób jak Elena Tonra. Tu nie ma miejsca na melancholię, co widać już w samej nazwie albumu i tytułach utworów - pisanych „capslockiem“ i symbolizujących krzyk, tu jest erupcja szczerych emocji artystki. To zresztą jest dla mnie największą zaletą nowej płyty - jej szczerość i siła. Szczerość z jaką Briggs mówi o bolesnym rozstaniu ze swoim partnerem, oraz siła jaka płynie z tych doświadczeń. Oczywiście znajdą się tu utwory, w których czuć smutek lub żal, ale w większości przypadków zaraz po nich następuje energetyczna eksplozja, podczas której wokalistka w bezpośredni sposób mierzy się ze wszystkimi sytuacjami, które doprowadziły do rozstania, znajdując w sobie siłę i moc. To ona, pomimo bolesnych doświadczeń jest zwyciężczynią - „Was feeling so weak but baby I'm strong. Little did I know I'm a champion.“
McLaughlin ma cudowną umiejętność łączenia w swoim wokalu dynamiki i emocji co idealnie pasuje do przekazu płyty sprawiając, że pomimo iż odczuwałem smutek słuchając wyznań wokalistki to bardziej jednak czułem pozytywną energię i siłę, która zmieniała mnie w tytułowego „czempiona.
Bishop Briggs na swoim drugim krążku nie zawodzi. "CHAMPION“ jest dojrzalszy od debiutu młodej twórczyni, która pokazuje, że jest w stanie tworzyć ambitniej, bardziej osobiście, nie tracąc przy tym nic ze swojej ekspresywności.